Równy miesiąc temu bo 7 stycznia 2018 r przyszło nam się spotkać na czwartym już evencie z cyklu Morsowisko. Dzięki uprzejmości Wielkopolskiego Klubu Marsów "ALASKA" znów udało się zażyć kąpieli nad jeziorem w okolicach Biskupic.
Około godziny 10.00 w niedzielny poranek na plażę zaczęły ściągać rzesze wielbicieli poszukiwania skrytek. O 10.15 rozpoczęliśmy oficjalną część eventu. Niby nic nadzwyczajnego choć jakby bardziej liczny. Event jak to event, miły, uśmiechnięty, życzliwy i pokojowo nastawiony do wszechświata. Nagle zakotłowało się wokoło bo na swoje coniedzielne spotkanie wyłonili się ze wszystkich stron inni wielbiciele innej formy rozrywki. Morsy ALSKA to klasa sama w sobie. Równie mili, uśmiechnięci, życzliwi i pokojowo nastawieni do wszechświata choć wydawałoby się, że powinni być chłodniejsi :-)
Nic to, skoro starły ze sobą na tych kilku metrach kwadratowych dwie masy gorącego powietrza to nie pozostało nic innego jak połączyć siły i tugewer przywitać oficjalnie Nowy Rok i to po raz czwarty w historii. Zacnie. Towarzysz Szurkowski (wodzirej Morsów) przywitał wszystkich z rozstawionych głośników i zaczął agitować bezpartyjnych do wspólnej kąpieli. Nic prostszego bo z takim nastawieniem przybyli członkowie wielkopolskiej GEOpyry. Nadmienię, że tylko jeden geokeszer skorzystał z zaproszenia po raz czwarty - Leito siedemdziesiątyszósty. Brawo!!
Niektórym z przybyłych załączyły się wyrzuty sumienia: "nie zabrał(a)em ręcznika", "w przyszłym roku na pewno", "zapomniał(a)em klapek", "mam trochę katar" czy inne "nie mam gaci na zmianę". (Podpowiem, że idzie nadrobić wszystkie zaległości. Te także.) Jednak zdecydowana połowa zdecydowała się zdecydować by popływać. Woda w tym roku jakby cieplejsza niż zeszłoroczna, lód jakby "nie występujący" ale zapał i przerażenie takie same.
Dobrze się stało, że morsowaliśmy pod okiem fachowców. Ci udzielili szczegółowych wskazówek co i jak, żeby było zdrowo i bezpiecznie. Skądinąd doszły słuchy, że tydzień później niektórzy keszerzy napędzani eventem i mocą przeżyć również zawitali na plażę by wesoło popluskać się w odmętach pod okiem wytrawnych graczy. No, Towarzyszu Szurkowski i drodzy Alaskowicze, umiecie Wy zarazić do swojego. Idąc w sukurs geokeszerzy w podziękowaniu przygotowali okazjonalnego wooda na wieczną pamiątkę spotkania oraz zarazili kilkoro swoim zbieraczym zajęciem.
Ponadto wielkie dzięki składam niezastąpionej pracy twórczej Pani Suavis za tort oraz Jarodowi za transport przepysznego dzieła. Tort rozkradziono z prędkością światła by spałaszować go z apetytem a mojej zupy (z pyrą w środku) nie spróbowałem bo zabrakło. Zdecydowałem: za rok zamiast 20tu robię 30 jej litrów.
Oczywiście buziaki dla Falbi (jeśli Szark pozwoli) za urocze fotki a Jarodowi "piąteczka" za tożsamo. Pragnę nadmienić, że na nasz noworoczny event przybyła spora grupa spoza Wielkopolski. Dziękujemy!
Dla tych którzy chcieliby sobie przypomnieć lub dla tych, którzy jeszcze nie czytali podrzucam linki do wszystkich dotychczasowych Morsowisk:
Najserdeczniejsze życzenia Noworoczne składam raz jeszcze wszystkim uczestnikom a szczególne podziękowania ślę w stronę rozdawaczek kulinariów (eFCe69 i Syli) za pomoc w zapanowaniu nad zamieszaniem.
Mam nadzieję, że postem i atmosferą spotkania uda się tchnąć w tych co nie pluskali mroźnego ducha podwodnych wyczynów i w przyszłym roku wspólnie zanurzymy się w gościnnych progach jeziora Biskupieckiego bo z tego co wróble ćwierkają stan tych co żałują wynosi zero.
udash
sześćdziesiątydziewiąty