Przejdź do głównej zawartości

3. Urodziny GEOpyry

Logbook urodzinowy wycięty cichaczem nocną porą na balkonie
Mam nadzieję, że 16 września 2017 roku na długo pozostanie w naszych głowach w formie pozytywnych wspomnień. Tego dnia o godzinie 14tey Geopyrusy i ich Goście zebrali się by świętować nasze 3. urodziny w Ośrodku Edukacji Przyrodniczo - Leśnej na Dziewiczej Górze. Tak, tak to już trzy lata od chwili powstania GEOpyry. Ale po kolei...
Przepiękny prezent. Przyczepiam blachę!
Wiechlina, to po co w końcu ten sznurek?!?
... w piątek zacząłem od zesmażenia słoniny, odrzucenia pozostałych skwarek i pozostawieniu klarownego smalcu, podsmażenia (a wręcz ugotowania) na nim boczku i cebuli, dodaniu czosnku, majeranku, pieprzu, wymieszania i wystudzenia po wcześniejszym rozlaniu do pojemników. Piszę bo kilkoro z Was pytało: jak?  Potem wystarczyło odebrać ogóry w formie kiszonej i małosolnej, wurstu i olbrzymich pajd chleba, które na specjalne nasze zamówienie upiekła Zagrodnicza życząc wszystkim najlepsiejszego i smacznego (to nie żart bo sympatyczne Panie winszowały). Jak widać wszyscy, którzy wetknęli swoje trzy grosze w organizację zamieszek bardzo poważnie podeszli do zagadnienia.
Czego nie zakeszowaliśmy to doczytamy. Dziękujemy za gifta z Kujaw!

Mamy nadzieję, że Państwu smakowało.
Kulinaria kulinariami ale nie są najważniejsze. Najważniejsi jesteście Wy. Bez Was nie byłoby dla kogo, z kim i po co. Tym większą przyjemnością było powitać Was na Dziewiczej Górze. Tu składam podziękowania dla Nadleśnictwa Łopuchówko a głównie Karolinie Kapałce-Boratyńskiej za udostępnienie miejsca i pomoc w przygotowaniu spotkania.
Od godziny 13tey z minutami, przestępując z giery na gierę zastanawialiśmy się z FK i Leito i Wantskym czy zdążymy z przygotówką. Akurat w momencie wieszania flagi pojawili się pierwsi goście, potem spora grupka a na koniec nie było gdzie maszyn poparkować. Od razu i bez wielkich mecyi przystąpiliśmy do świętowania. Ognicho w ruch, kiełba na kije i jazda!!!
Po godzince przeznaczonej na wpis w logbooka, i powitania wszystkich ze wszystkimi nadeszła chwila na wspólna fotę z Ośrodkiem w tle. To rzadkość móc pyknąć taką fotę.  Ze względu na dużą frekwencję jedyne co było możliwe to zastosować "szeroki kąt" w aparacie, żebyśmy się wszyscy zmieścili :-)
Proszę zwrócić uwagę na minę Filipa500
Nudzą się tylko nudni ludzie
Smaruj cieniej!!
Synu, keszuj ile wlezie!!
Kaliszfornia nadciąga
Wszyscy uczestnicy ochoczo przypinali sobie do plecaków i zakadali na rękę opaski odblaskowe z logiem naszej GEOpyrki. Tych, którzy pytają bo nie byli czy też mogą na takie liczyć uspokajam: można. Zakładaliśmy z Wantskym, że takie sytuacje będą miały miejsce i zrobiliśmy ich dużo więcej niż zapotrzebowanie z jakimi się spotkały. Będę rozdawał na kolejnych eventach ale ze względu na moją zawodną ostatnio starczą pamięć proszę się o nie pytać. BTW- niech Wam służą znakując przez samochodami i rowerzystami w czasie jesiennych geokeszingowych przygód. Keszujmy bezpiecznie.
Aniowe serduszko
GEOżubry kontra Walenciaki
Dziadek Irek z Małżowiną
Ania. Jak już pisałem post temu nasza Ania Bajon (pół duetu Husky&Pusia) bardzo poważnie zachorowała i potrzebuje wsparcia. Oprócz dobrego słowa, otuchy i życzeń wszelkiej pomyślności na spotkaniu, obok logbooka, pojawiła się puszka do której wrzucaliśmy banknoty i monety wszelakich nominałów. Bardzo dziękuję za wsparcie finansowe przeznaczone na kosztowne i wybitnie upierdliwe leczenie w imieniu własnym i Ani.  Anna (jak pewnie zarejestrowaliście) w ramach podzięki rozdawała na evencie przepięknie wyglądające i lepiej jeszcze smakujące własnoręcznie wypieczone serduszka. Tak nam podziękowała. Żyj nam w zdrowiu i radości!!! To miłe, że sięgnęliście do kieszeni w baaaardzo szczytnym celu. Kasa w kwocie 1537 złotych i 2 euro została oficjalnie przekazana Ani (tyle w kwestii formalnej). Spotkałem się z kilkoma pytaniami o numer konta na które można podreperować zdrowie wpłacając co nieco. Rejestracja fundacji jest na finiszu i dam znać co i jak w najbliższym czasie.
Z tego co czytałem w logach i sprawdziłem organoleptycznie to pojawiła się na spotkaniu spora grupka keszerów, którzy zawinęli na event przy okazji keszerskiej wizyty w Wielkopolsce. To świetnie, że stajemy się też celem łupienia skrzyneczek. 
Na uwagę zasługują dzieci i mugole. Tylu jeszcze nam się nie udało ściągnąć na raz. Przybyliście z rodzinami za co bardzo sękju bo przecież kto jak nie Oni mają wiedzieć czym się zajmujemy i z kim spotykamy tajemniczo znikając o różnych porach dnia i nocy. Rodzice, mężowie, żony, dziewczyny, chłopy i dzieci zawsze mile widziani.
by Suavis&jarod
Na oklaski zasłużył duet Suavis i Jaroda, którzy przytargali na event przepiękny, okazjonalny tort. Dziękujemy bo wiemy ile pracy takie "cuś" wymaga. Pysznie. Pokłony również wszystkim, którzy przynieśli ze sobą, placki, babki, ciasteczka i inne słodkości. Świetna organizacja z Waszej strony i wielkie zadowolenie dla żołądków. Prawdziwa uczta. Aaaaaaa: Wielebnemu dziękujemy za słój ryby w occie!
Dla fanatyków drewna również znalazło się kilka woodołakoci. Oprócz drewna eventowego pojawiło się kilka Waszych drewniaczków, które zadebiutowały lądując w plecakach i kieszeniach przybyłych.
Dla miłośników TB również trafiło się kilka okazjonaliów.
Spotkanie było fantastyczne. Pogoda i Wy dopisaliście na 5 z plusem. Mam nadzieję na to, że przypadnie nam w udziale organizacja kolejnych urodzin w równie doborowym towarzystwie i równie pięknych okolicznościach przyrody. Na miejscu spędziliśmy 6 godzin i nie zamieniłbym ich na inne 6. Niech GEOpyra rośnie w siłę i obrasta w nowych zapaleńców!!
Do "za rok".
Ps. Na "do widzenia" bezkarnie kradnę naszej Boannce loga i zamieszczam poniżej:
  
Boann z kałbojem
"...Twarze znajome, wyczekane, dawno nie widziane, spotkane raptem wczoraj, mijane w przelocie, uchwycone na dłuższą chwilę, całkiem nowe i zupełnie niespodziewane. Smakołyki dla ciała (zahipnotyzował mnie domowy smalec i towarzyszące mu ogórki) i dla duszy (te rozmowy o życiu, plany, wspomnienia, uśmiechy, uściski...). Było można zatracić się w gwarze, ale też znaleźć cichy zakątek na wierzchołku Dziewiczej Góry, na szczycie wietrznej wieży. Śmiech mieszał się ze wzruszeniem. Kolejny rok. Tyle się działo w pyrowej społeczności. Niezliczone spotkania, zaskakujące często skrzynki, dzikie wędrówki i przygody..."

NA TYM KONIEC I BOMBA, KTO NIE ZAWITAŁ TEN TRĄBA
udash
sześćdzisiątydziewiąty
(nadal mimo, że rok starszy)