przed czytaniem
Była godzina 15.30 (istotne!!!). Leżąc na sofie i dłubiąc w nosie lewą ręką (bo prawą się witam) pomyślałem: do 18tej jeszcze kawał czasu. Zjem sobie obiad, skończę oglądać koncert Bukartyka, zejdę do piwni, wyjmę rower, pojadę w kierunku spotkania, coś tam zakeszuję bo i dzień szykuje się specjalny, pogadam, siorbnę koli i wrócę. W zasadzie czasu mam jak rusek wojska. Przerzuciłem się zatem na drugą dziurkę i pomyślałem, że zerknę jeszcze kto się zalogował i czyim (oprócz Gospodarzy) towarzystwem pocieszę się trochę. Nagle STRZAŁ!!!! Event jest o 16.00 (niezwykle istotne!!). Paniora 10, gacie przez głowę, noga w rękaw, buty odwrotnie i zapomniawszy gadżetów ale pamiętając o fladze dzida na MALTĘ!!!!
Slimaki39 |
Nie ukrywam, że ostatnią godzinę spędziłem na rozglądaniu się i oczekiwaniu na parostatek albo inny Dar Czegośtam wypływający z okolic Cybiny. SZA-CUN! (Nie chcę być niedyskretny ale stawiam flaszke, że Jarod miał figi w kotwice). Taki rzeczy tylko u nas i tylko przez Nich. BTW: przy okazji eventu zajwili się na Wielkopolskiej ziemi SBBTeam wraz z półtoramiesięcznym bobasem. Bobas (choć jeszcze nie kuma bazy) ma już swój nick: Mathilda2017PL. Najmłodszy keszer wśród geopyrowiczów. Zawitał również ventorinurek. Miło było spotkać. Oprócz wspomnianych w evencie uczestniczyli: falbi, Boann, PGC, Monika WWalenciakówna, DFMAM, aune92team, leito76, barats.pl, Gammera z Dżasperem, Zuzialol, piotrjot, valentin02 i w końcu pojawił się DestrojEmAll z córą! No i ja. (zawsze mam stresa, że kogoś pominę albo coś przekręcę.)
Tutaj muszę się zatrzymać na kilka chwil nad pewną postacią, która również uczestniczyła w tym evencie. Mamy wśród nas keszera, którego ja szczerze marynistycznie podziwiam. Dużo o sobie nie mówi ale popisuje na swoim blogu. Piotrjot, bo o Nim mowa to prawdziwy Wilk Morski z krwi i kości. Swego czasu wpadła mi w oko Jego strona (blog) na której opisał swoje podróże "małym żaglem" po Odrze i Warcie, które jak się okazuje nie są spokojnymi rzekami i potrafią przysporzyć wiele problemów wytrawnym żeglarzom. Czytając miałem wrażenie, że z Nim płynę i choć postanowiłem tam tylko zajrzeć to skończyłem katować zapiski późno w noc śledząc dzień po dniu zmagania z żywiołami oglądając przepiękne fotki. Bardziej niż polecam.
Event Suavisów to doskonała okazja aby pokazać, że nie samym chlebem człowiek żyje i bardziej od niego potrzeba nam pasji. Wszystko inne idzie wtedy w kąt. Płyń Piotrze a ja mogę z Tobą skoczyć na koniec świata!!!
Wracając do eventu to chyba sami przyznacie, że najciekawsze spotkania to mitingi tematyczne.
Jeszcze raz dziękujemy za zaangażowanie w pomysł i genialne wykonawstwo.
Ps.
przepraszam po raz wtóry za brak przebrania. Jedynym elementem jaki
przytargałem był mój brzuch bosmani, za to za rok przebiorę się za
syrenkę (właściwie to za Syrenę Bosto).
To było prawdziwe 10 w skali Beauforta.
A propos: Krzysiek K. to był gość. Koniecznie odsłuchać do końca!!
udash
sześćdziesiątydziewiąty