W ubiegłą sobotę spotkaliśmy się po raz kolejny na Marcelinie. Boann wymyśliła dla nas Bąbeliadę.
Godzina nie rozpieszczała - sobota 9.00 to dla niektórych środek nocy. A jednak...
Godzina nie rozpieszczała - sobota 9.00 to dla niektórych środek nocy. A jednak...
Event w zamyśle był bąbelkowo - balonowy. Jak na wakacyjny czas i wyjazdy na miejscu zgromadziła się nas niezła grupka GEOzapaleńców. Boann przemyślała wszystko z detalami. Od babeczek i słodkości, przez napoje aż do rozgrywek w sztuce panowania nad bańkami. Założycielka eventu zarządziła formę triathlonową zawodów w myśl zasady „citius, altius, fortis” czyli "szybciej, wyżej, silniej". Konkurencje były następujące: bieg z bańką ze startu wspólnego, chwytanie baniek na ilość oraz największa wydmuchana bańka.
Zwycięzcy zostali udekorowani medalami a uczestnicy otrzymali zestawy do puszczania baniek. Klasa!!! Reszta niestartujących zajęła się dopingiem.
Zawodom towarzyszyły oczywiście geopogaduchy dla których nawet gdybyśmy wygospodarowali cały dzień to i tak by było mało. W okolicy roi się od keszy, więc uczestnicy korzystając z okazji co i rusz udawali się w kierunku lasu oraz pobliskiej górki by podbić licznik znalezień.
Na uwagę zasługuje okazjonalny logbook w kształcie oczywiście bańki. Dla odmiany szklanej. Takiego jeszcze nie widzieliśmy. Dodatkowo Organizatorka przewidziała drewniaki z motywem wiadomo jakim. Bardzo cieszy również uczestnictwo w evencie najmniejszych geokeszerów, którzy zwyczajowo wyszalały się w towarzystwie wiernych nam czworonogów (Bonity i Frodo - porywających cyklicznie z kocostołu słodkości).
Na koniec zacytuję Agnieszkę z Aune92Team, ktora w logu pod eventem napisala:
"...bańki mydlane - znak firmowy dzieciństwa i wrota do krainy wyobraźni...".
dziękując Boann
za możliwość uczestnictwa
udash
sześćdzisiątydziewiąty