Przejdź do głównej zawartości

GEOpyra MRUczy

5 czerwiec 2016 zapisał się na kartach naszej historii jako dzień kiedy członkinie i członkowie GEOpyry zaatakowali pas niemieckich fortyfikacji w pobliżu zachodniej granicy czyli Międzyrzecki Rejon Umocniony (MRU). Wyjazd zaplanowaliśmy we wczesnych godzinach porannych w składzie: Wishmaster i Wishmasterowa, jolekka, nadulka, Boann, Gammera, Chętek - wkrętek i ja


Szybkie spotkanko w okolicach Junikowa i wystartowaliśmy na dwa auta. Po dojechaniu na miejsce zastaliśmy nic. Chwile później pojawiło się oczekiwane (spóźnione o 45 minut) wejście na doły i zwiedzanie fortyfikacji połączone z keszowaniem. Po wyjściu na powierzchnię szybkie spotkanko z innymi keszerami (event zatytułowany: "Czerwcowe MRUczenie"), kiełba znad ogniska i pojechaliśmy trzepać teren w tym zaliczyliśmy wejście do podziemi (tym razem bez czujnego oka przewodnika). Miejsce okazało się idealne do zebrania kombinacji trudności z terenem w ramach matrixa. Problem stanowił tylko brzuch przy przeciskaniu się przez szczeliny. Cóż będę opowiadał, przedstawię wyjazd w wersji filmowej:


Dziękuję za towarzystwo, gratuluję odwagi i z czystym sumieniem mogę polecić to miejsce na rodzinne, weekendowe wypady. O keszowaniu nie wspomnę. Wszyscy wrócili zadowoleni zachowując wspomnienia o MRU, bunkrach, ciemnościach, wilgoci i Garbatym. Ale to już zupełnie inna historia.

Ps. Miło było wrócić po latach do MRU. Ćwierć wieku temu zapuszczałem się w tamte tereny na długie dnie, spędzając czas w ciszy, całkowitych ciemnościach i "zwiedzaniu" podziemi w towarzystwie tysięcy nietoperzy i kilku kumpli. To były czasy marszrut z mapą w ręku. Kto to teraz praktykuje ?!?
 







udash
sześćdziesiątydziewiąty