Długo czekaliśmy na wspólną eskapadę do Berlina. Powody były dwa: visit Berlin, zobaczyć na żywca Finał Ligii Mistrzów i oczywiście pokeszować. Kompanów było trzech: Leito76 (zdobywający swoją pierwszą keszynę w Niemczech), synusiczek Dawid i ja. O 8.00 start z Poznania i w drogę!!!! Przybywamy koło południa i parkujemy koło linii metra w zachodnim Berlinie. Szybki bilet dla grupy poniżej 5ciu łbów (16,90 E) i udajemy się na Alexanderkplatz by sieknąć pierwszą keszynę...: Berlin Alexanderkplatz. Proszę sobie wyobrazić, że kesz był w samym środku strefy kibica JUVE. Cichaczem, cichaczem, obmacując rozkład jazdy udało się podjąć mając wkoło tańczących kiboli, wyśpiewujących jakieś dziwne frazy po włosku. Chętek ponagrywał filmy cudaków z piłkami, jeszcze jeden pobliski keszykgdzie spotykamy dwie keszerki z Frankfurtu i w trasę. Niestety, jak zawsze, szybki przystanek na browarek: Potem spacerek pod wieżę TV i do Muzeum na Wyspie.
Luta widokówka (macie na focie). Tam przystanek na kąpiel w fontannie, mini koncersik na babskie gardło i akustyka (gitarzysta ujdzie) i pod Bramę Brandenburską (zgarniając po drodze kilka skrzynek). Tuż za nią keszynka długości metra, wpuszczona w znak drogowy. Fajny patent. Szybki wpisik i do tego leżonko na trawie w pobliskim parku. Potem autobus i na Dworzec Zoo i Stadion Olimpijski po główny kesz programu: Juve vs. Barca (1:3).
Zbyt mało zebraliśmy w Berlinie, żeby się geokeszersko wypowiadać i go polecać ale za to z tych keszy, które widziałem żaden mi nie podpadł i na pewno tam wrócę. Dobrze utrzymane i w punkt.Warto zapuścić się będzie w te rejony o których słyszeliśmy a z braku czasu nie zdążyliśmy zobaczyć.
Komunikacja odjazdowo zorganizowana, miejsca stare, zabytkowe i zielone, Karywursty nie za drogie, mieszanka kultur niebywała a biorąc pod uwagę cenę wycieczki (2 stówy na wachę) może to być kolejny cel Geopyrlandczyków.
Tego wszystkim Wam życzę.
udash69