Ponad dwa miesiące temu ekipa z Wielkopolski wpadła na pomysł przyjazdu całą chmarą do Stolicy (każde dziecko-geo-keszer wie, że stolicą Polski jest dla nas Górzno). Po pierwszym fałlstarcie i ustaleniu terminu kolidującego z eventem w Nowym Tomyślu ustaliliśmy wyjazd na łikient 8-10 maja 2015 r. Termin okazał się strzałem w dychę ze względu na brak w tym czasie burz, porywistych wiatrów (choć niektórzy nadrabiali puszczając publicznie FTF-y, czytaj: First To Fart). Każdy z nas spędzał ten czas inaczej.
PIĄTEK 8 maja.
Spotykamy się poznańską ekipą prawie punkt dwunastu i ruszamy w trasę. Leci powoli 60 - 70 km/h, ponieważ postanowiłem prowadzić kolumnę a w niej: FK69, 87kari, Leito76, Wishmastera i Wishmasterową Natalię. Około 17 po ustrzeleniu kesza w Brodnicy jesteśmy na miejscu. Po rozkulbaczeniu koni w Hajduczku udajemy się na pierwszą atrakcję nadchodzącego łikiendu czyli "Geonaradę II". Spotykamy tam ludność rdzenną i napływową. Organizatorem jest Mario4Zion. Czas upływa szybko, Pan Włodek szykuje paszę dla zgłodniałych poszukiwaczy i siedzimy tak racząc się browarami a uczestnicy kolejnego, jutrzejszego eventu kajakowego obmyślają strategię działania pogrywając w piłkarzyki. Miło było poznać ekipę z Gdańska, Kalisza i zebrać się by potrunkować. Wracamy na metę czyli wspomnianego Hajduczka i kończymy się przy ognisku.
SOBOTA 9 maja.
Po śniadanku wybywamy całą ferajną na kolejną atrakcję, którą przygotowali rudzielec i sadekgorzno: gadańsko- górznieńska ekipa. Event to "Sprzątamy Górzankę II" , wypada kajakowy po małej ale uroczej rzeczce płynącą okolicą.
To był event CITO w czasie którego sprząta się świat. Tak było i tym razem. Brawa dla Organizatorów. Niestety dalsze losy spływowiczów nie są mi zbyt znane, bikoz nie uczestniczyłem. Chciałem się wcisnąć w któryć z kajaków ale organizatorzy nie pozwolili na poszerzenie luku i mój plan spalił na panewie. Trzeba było pognać w las w poszukiwaniu Skarbów Lasu. Tym razem okolice Czarnego Bryńska.Tam spotyka mnie największa niespodzianka. najpierw myślałem, że za wyssaną z palca próbę zbałamucenia córki sołtysa miejscowi wysłali za nami krótkie, tez miejscowe, szyje w celu połamania kończyn. Wyobraźcie sobie nas obmacujących sosny a za nami w odległości wzrokowej czające się BMW z przyciemnianymi szybami. Kiedy już mam plan lać wszystkich po kolei wołając pomocy z bejcy wyłania się WANSTKY czyli Posnanianwewłasnejosobie. Nie mógł odpuścić sobie przyjazdu, yaehhhh!!!! Wracamy do głównego tematu pobytu a więc na "Geopyrę z wizytę w stolicy".
na miejscu zjawiają się jak za dotknięciem mojej różdżki kolejni geokeszerzy: BOXTeam (gospodarz z czwórką pomocników), Lekkoduch, GHOST i Aleksandra235 (u których kiedyś gościliśmy na pysznym bigosie), Mambalaga, Piona z Towarzyszką, Bacza w czapce, Lucznik, Filip500 wraz z małżonką debiutującą w geozabawie: Monia500, Rudzielec, strazakgórzno, boofancy którego nazywamy Bonifacym ale o tym nie wie, Aune 92Team, PiotrMichał, Karlusia, Gammera z małżowiną i Gasper (TB pies), MStachul w towarzystwie Doroty i córy, Predatoreke, Wishmaster z Natalią, Leito76 i 87kari, FK69 (500 niezalogowanych skrzynek), Sadek (gadał cały czas o jakimś 2:1, potem śpiewał a potem coś znów napomknął o 2:1), Grzesztof, Gromusie, Mario4Zion, Grzech61, Zibi11997, Barbra_zb, Tytania, KalinagorznoTeam, khail, r.papis, happinessKP, geomayorTeam, Lanmir i Svejkovic (czescy geokeszerzy), Dominiquez88 i DadoSkawina. Sądzę, że udało mi się wymienić wszystkich i o nikim nie zapomniałem ale jeśli dałem ciała to ajmsori.
Zaczął BOX, który zaproponował licytację wykonanych w tym samym dniu przez tutejszego kowala ryb górznieńskich z przyczepionym TB. Uzbierała się z tego niezła sumka.
Wylicytowaliśmy 9 ryb na sumę 970 PLN a z dobrymi wieściami wyskoczył Wantsky, któremu udało się zebrać w Szwajcarownii 1,5 tyś franciszków. Na co? Otóż na rzecz poszkodowanych podczas trzęsienia ziemi w Nepalu. Fundacja GEOLIFE z pobliskiego Leźna ustaliła z organizacją Kathmandu Living Labs, że idealnym wsparciem będzie zakup baterii słonecznych. Dziękujemy WAM za udział!!! Wylicytowali: Piona, Baśka, Bacza, khail, Ghosty, r.papin, PiotrMichał, FK i bez przerwy polewający cytrynówke własnej roboty Gammera.
W tzw. międzyczasie rozdawane były gadżety od Geopyry (smycze, drewniaki, długopisy, blachy) dla wszystkich uczestników eventu a w drodze losowania rozdaliśmy kilka kubków i roczne konta PREMIUM. Wszystkim zaproponowaliśmy kiełbasę z pobliskiej masarni i chleb przepysznego wypieku.
Wielką niespodziankę sprawił nam SadekGórzno, który w czasie ognicha i eventu opublikował kesza Wuchta Wiary Tey. FTF w Górznie?? Wyzwanie dnia. Gnamy w kilkoro na miejsce a tu już wracają zdobywcy trofeów i łowcy świeżaków. Nie przeszkodziło nam to jednak by dotrzeć na miejsce i zdobyć.... tu wyobraźnią popisał się Leito. Wszedł na drzewo i zapodał takiego bona z 5ciu metrów, że klynkajcie narody.
Stwierdził że skoro nie First To Find to chociaż First To Fart. Wygrał, rozbiwszy bank. Dzięki, Sadek, to piękna pamiątka po naszym pobycie. Siedzieliśmy tak długo w noc popijając browary i grając w kalambury.
Dodam, że ów kolega z Rudzielcem wpadli na pomysł wytworzenia okazjonalnych woodów za udział we wszystkich trzech eventach, które opisałem.
Mama BOXa wpadła na pomysł niedościgniony, Pewnie w wojsku nie była ale grochówkę jaką przygotowała śmiało można ochrzcić wojskową. Również pokłony w pas.
Cóż, Górzno potwierdziło tylko, że nie bez przyczyny mianowano je Stolicą polskiego geocachingu. Atmosfera, widoki i ludzie nie pozostawiają złudzeń: tak jest i będzie. Mimo, że podczas wyjazdu ugrałem dla siebie niecałą setkę keszy to nie to jednak było dla nas najważniejsze. Najważniejsze okazało się spotkanie i niczym nie zakłócony odpoczynek na łonie. Natury.
Dla HAJDUCZKA, jako miejsca, które jest szczególnie geocaching friendly Geopyra ufundowała specjalnego gifta dla Gospodarzy. Zegar, który będzie nieubłaganie odliczał czas do mamy nadzieję kolejnego spotkania.
postarający się by cyklicznie
wprowadzic do terminarza ów event
udash69