Nadszedł czas na najazd na Stolycę. W zasadzie wiadomo, że to Poznań jest stolicą Polski, więc Warszawę w części dalszej tytułował będę Warszawą :-)
W sobotę wsiedliśmy z FK69 nw PolskiBus i w drogę. na dworcu odebrał nas Mr. Wantsky (zwany dalej Wantskym). Nic oczywiście nie stało na przeszkodzie żeby dziabnąć kilka skrzynek przed konsumpcją. Dosłownie na palcach jednej ręki policzyć by można skrzynki zgarnięte w ten dzień.
Nadszedł czas na żarcie: Wantsky kilka dni temu powiedział, że mamy kupę szczęścia gdyż zamknięto niezłą knajpe w Warszawie ale właśnie otworzono ją w nowej lokalizacji. S'POCO LOCO - tak się właśnie zowie.
Maję tam tradycyjne meksykańskie żarcie w 7-mio stopniowej skali ostrości. Wybaczcie, że wkręcam temat kulinariów ale szybko okaże się, że był to dość istotny incydent. 1-sza ostrość krzywdy nie czyni. Ot po prostu trochę popieprzone. Namówiony przez FK69 i Mr.W postanowiłem pójść nieco dalej: poprosiłem szóstkę. Ostre, przyznaję. Mr. W siedział spłakany ale jadł dalej. Na mnie wrażenia wybitnego nie zrobiło, choć spociłem się jak w saunie. Kończąc jedzenie popełniłem fatalny w skutkach błąd: poprosiłem kucharza o SIÓDEMKĘ. Stanowczo odmówił i wrócił do zajęć. Poprosiłem zatem arcymiłą kelnerkę. Ta puściła oko do kucharza, który bez namysłu podstawił mi pod nos "chemicznego Ali". Niestety ale podwójna lemoniada i dwie porcje śmietany na nic się nie zdały. Kucharz zasugerował żeby tylko nie zatrzeć oka bo wypłynie. Po fali uderzeniowej udaliśmy się na keszowanko: w sumie tego dnia padło 6 sztuk. Co ważne byliśmy w miejscu gdzie 31 lat temu kręcono nasz ulubiony serial (a i kesz tam spoczywa)...
Nadeszła noc. Kiepska, długa i bolesna. Siedzieliście kiedyś na żarzącym się węglu???
Pobudka nie była lepsza. Siedzieliście kiedyś na żarzącym się węglu???
Potem krótka wycieczka samochodem w celu załatwienia "pewnych spraw" o których mam nadzieję się kiedyś dowiecie. Siedzieliście kiedyś na żarzącym się węglu???
Nadszedł czas na keszowanko. Planowaliśmy niewiele, może 10? no góra 15. Niestety wpadliśmy w szał zbieractwa. nadal uważam, że przewodnik to pikuś bo przy użyciu aplikacji można zobaczyć dużo więcej baaardzo ciekawych miejsc i których w książkach niewiele słychać (ukłony dla warszawskich założycieli bo nie wiem czy wiecie ale założono tam ich już całego tysiaka). Czesaliśmy głównie ścisłe centrum: okolice Centralnego, Nowy Świat itd a czasu niestety zabrakło. No i zdrowotnie nie było łatwiej: Siedzieliście kiedyś na żarzącym się węglu???
Nie zakładaliśmy dużo a i tak przekroczyliśmy limit. Z Warszawy wyjechaliśmy z:- 35-ioma skrzyneczkami w tym:
- jedną skrzynką wirtualną jedyną w Polsce: Ndebele1 (nie zakłada się już takich a zgarnąć można ją tylko tam);
- jeden TB przywieziony do Poznania;
- trzy TB zostawione na miejscu;
- doświadczeniem i pomysłami, które pewnie wykorzystamy i u nas.
Wyjazd był świetny: wesoły i efektywny. Dzięki Brader!! To jednak nie koniec.
Wsiadając do PolskiegoBusa by wrócić nach Posen mieliśmy na koncie: FK69- 98 sztuk, ja- 999 keszy. Nie trzeba chyba mówić gdzie skierowaliśmy pierwsze kroki po wysiadce w Poznaniu: FK69- złamała swoją pierwszą setkę a u mnie na liczniku pojamiła się po raz pierwszy liczba 4-cyfrowa.
Teraz w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku a podzieliwszy sie z Wami udajemy się w objęcia Morfeusza. Dobranoc!! Siedzieliście kiedyś na żarzącym się węglu???